Chcąc uzyskać odpowiedź na pytanie o obecność Lwowian i Kresowian na Ślą-sku – w tym w Katowicach – trzeba wrócić pamięcią do II-giej wojny światowej. Jest wrzesień 1939 roku. Do Lwowa i na Kresy wkraczają wojska sowieckie. Przez dwa lata trwa bezkompromisowa likwidacja głównie polskiej inteligencji poprzez wywózki w głąb Rosji i aresztowania. Kolejny etap eksterminacji to rok 1941, po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej do Lwowa wkraczają kolejni okupanci, tym razem Niemcy.
Teraz to oni dokonują działań eksterminacji Polaków poprzez aresztowania, rozstrzeliwania, w tym profesorów uczelni lwowskich, wywózki na roboty do Niemiec.Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich, a byli to mieszkańcy województw: lwowskiego, stanisławowskiego, tarnopolskiego i w części wołyńskiego, ubywa w zatrważającym tempie. Grabiona i likwidowana jest ich Ojczyzna.
Jest rok 1943 – pamiętny mordowaniem Polaków przez bandy UPA. Giną nasi Rodacy, którzy z dziada pradziada mieszkali na tych ziemiach, tworzyli tu kulturę, budowali szkoły, kościoły, uczelnie.
Rok 1944 – pamiętny wkroczeniem do Lwowa – ponownie – tzw. „drugich Sowietów”, jakoby sprzymierzeńców. Tym razem dokonuje się aresztowań między innymi Akowców, którzy w dobrej wierze ujawnili się i pomagali usuwać Niemców ze Lwowa.
Jak wiadomo, równolegle w tym czasie, zapadają decyzje polityczne na konferencjach w Jałcie i Poczdamie o podziale Europy. Wschodnie granice Polski przesuwane są bez naszej zgody o 200 km na zachód. Jako rekompensatę otrzymujemy nową granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, ale w efekcie zostajemy zubożeni o 76 tys. km2.
Polacy z terenów wschodnich, w oparciu o te decyzje polityczne, mają być przesiedleni na zachód. Oznacza to, że winni oni zostawić cały dobytek i dorobek pokoleń wytworzony na tych ziemiach przez dziesiątki i setki lat, groby swoich przodków i mają się przenieść w nieznane.
I tak w wagonach towarowych, bydlęcych, często odkrytych, bez zabezpieczenia podstawowych warunków sanitarnych, jadą w głąb kraju 10-14 dni. Mogli zabrać ze sobą jedynie skrzynie z pościelą, odzież, garnki, książki, dokumenty itp., czyli to, co mogli udźwignąć. Polacy wyjeżdżali z płaczem, bowiem w jednej chwili zostali pozbawieni ojcowizny, wszelkiego dobra, które posiadali, pozostały im jedynie skrzynie i skromne mienie osobiste.
W ramach procesu ekspatriacji w latach 1944-1948 przybyło do „nowej” Polski około 1.5 miliona osób, a w latach 1955-1959, jeszcze dodatkowo 250 tysięcy. Lwów musieli opuścić księża, pracownicy obiektów kultury (opery, teatru), pracownicy uczelni wyższych, w tym politechniki, uniwersytetu z wydziałem medycznym oraz inni przedstawiciele elit naukowych.
Transporty wysiedleńcze docierały głównie na tereny tzw. Ziem Odzyskanych w Polsce. Wszystko dla przesiedlonej ludności z Kresów było inne, obce. Przykładowo nawet język gwary śląskiej był zupełnie niezrozumiały dla Kresowian.
Część tych ekspatriantów przybyła również do Katowic i to oni właśnie, po 40-letnim przymusowym wymazywaniu z pamięci Lwowa i Kresów (temat tabu), utworzyli Towarzystwo Miłośników Lwowa. Główny zarząd Towarzystwa powstał we Wrocławiu w październiku 1988 r. W styczniu 1989 r. w Katowicach powstała grupa inicjatywna TML w ilości 18 osób. Przewodniczył im kol. Franciszek Speicher i po 3 miesiącach przygotowań, 13 kwietnia tegoż roku, w dzielnicowym domu kultury w Katowicach przy ul. Tyszki 47 (dziś ul. Grażyńskiego 47) odbyło się I walne (założycielskie) spotkanie Towarzystwa. Wzięło w nim udział 267 osób, a deklaracje przystąpienia podpisały 192 osoby. Powołano wtedy Zarząd Oddziału, którego prezesem został profesor Ludwik Műller. Utworzona została też Komisja Rewizyjna i Sąd Koleżeński. To pierwsze spotkanie uświetniły występy i recytacje aktora i reżysera sceny śląskiej Jerzego Polańskiego i występy młodzieży licealnej z Sosnowca.
W listopadzie 1989 r. profesor L. Műller zrezygnował z funkcji prezesa, a jego miejsce zajął w styczniu 1990 r. Ryszard Zaorski. W maju 1991 r. nastąpiła kolejna zmiana i prezesem został Lesław Hawling, którego prezesura trwała do stycznia 2006 r. Po nim stanowisko to piastował owocnie przez 10 lat Stanisław Grossman. Następnie przez okres kilku miesięcy prezesem był Antoni Wilgusiewicz i po jego rezygnacji w grudniu 2016 r. naszemu Oddziałowi przewodniczy Maria Ślepowrońska.
Sięgając pamięcią do roku 1991, oddział liczył 711 członków – a płacących składki – 350 osób. Obecnie jest nas 35 osób – w tym z dawnej kadry pozostało około 10 osób. W międzyczasie dołączyli do nas nowi członkowie, którzy stanowią już młodsze pokolenie. W tym miejscu należy się pamięć tym Koleżankom i Kolegom, których nie ma już wśród nas, a którzy swą osobowością, pracą, zapałem i wolą działania przyczynili się do zachowania pamięci o Kresach i przekazywania jej następnym pokoleniom Polaków.